wtorek, 23 lutego 2016

7.Rodzinny dom

Hej! Z informacji mówię tylko, że z rozdziałami jest coraz lepiej, co mnie bardzo cieszy. Mam kilka rozdziałów do przodu i już na pewno nie będzie długich przerw w publikowaniu. Chciałam również podziękować za komentarze :) Jeżeli chcesz być informowana/y o nowych odcinkach napisz na gg : 54379750.
Buziaki!

Rozdział siódmy

Dziś mój pierwszy dzień w szkole. W sumie cieszyłem się, że poznam nowych kolegów, ale dobijał mnie fakt, że będę musiał tam chodzić z Georgiem. Obudziłem się wcześnie rano, jak zwykle bez potrzeby nastawiania budzika i w dwadzieścia minut byłem wyszykowany, najedzony i gotowy do wyjścia. Myślałem, że Georg już dawno wstał i czekał na mnie niecierpliwie, a tymczasem on dopiero leniwie dokańczał śniadanie, ledwo przytomny. Usiadłem na bujanej ławce w ogrodzie i odetchnąłem świeżym powietrzem, relaksując się. 

 -Gotowy? - wyszedł na zewnątrz i usiadł obok mnie, po kilkunastu minutach. 
 -Od godziny. - powiedziałem niechętnie i wstałem, zakładając torbę na ramię i ruszyłem za Geo - daleko mamy?
 -Dziesięć minut drogi stąd - stanąłem, jak wryty, gdy zobaczyłem, że wsiada do limuzyny.
 -Co Ty robisz? - zmarszczyłem brwi. Spojrzał na mnie zdziwiony.
 -Masz zamiar iść na pieszo?
 -A Ty jechać limuzyną?
 -Artur to mój szofer i wozi mnie tak codziennie. - wzruszył ramionami - o co Ci znowu chodzi? Wsiadasz czy nie? - spojrzałem na niego, ale po chwili posłusznie wsiadłem. Pierwszy raz byłem w limuzynie i rozglądałem się w środku z błyskiem w oczach. Ktoś, kto całkowicie nie zasłużył sobie na takie przyjemności, ma je codziennie, czy to nie irytujące? Siedziałem naprzeciwko Georga i obserwowałem go, chyba zdążył się już zorientować, bo odpowiedział mi tylko złośliwym uśmiechem i pewnością siebie, żeby mnie zdenerwować i rzecz jasna, udało mu się. Popatrzyłem na niego wielkimi oczami i rozchyliłem lekko wargi, gdy wyciągnął z kieszeni papierosa i go sobie odpalił, zaciągając się dymem. 

 -Ty palisz? - zapytałem go.
 -Jak widać. - wzruszył ramionami - a Ty nigdy tego nie robiłeś? - popatrzyłem na niego z politowaniem.
 -No wyobraź sobie, że nie.
 -W tym Twoim bidulu Cię tego nie nauczyli? - spytał rozbawiony.
 -Te wszystkie bachory, poniżej dziesiątego roku życia zachowują się lepiej, niż Ty - odgryzłem mu się.
 -Odszczekaj to, kundlu! - walnął pięścią w siedzenie, obok siebie.
 -Ani mi się śni! - złożyłem ręce na piersi.
 -Ale ja Ci tak każę! - parsknąłem.
 -A kim Ty jesteś, żeby mi rozkazywać? - uniosłem prawą brew - może jeszcze mi zapłacisz, za zamknięcie się? - spytałem sarkastycznie.
 -Bardzo chętnie! - skinął głową. Idiota wziął to na poważnie - jestem gotowy zapłacić każdą sumę za to, żebyś chociaż przez pięć minut nie wyprowadzał mnie z równowagi!
 -Chyba już prędzej Twoi rodzice - prychnąłem.
 -Wszystko jedno. Należę do tej rodziny i pieniądze są też moje.
 -Nie chcę Twoich pieniędzy.
 -Przydadzą Ci się - zmierzył mnie krytycznym wzrokiem.
 -Sugerujesz coś? - zmrużyłem oczy.
 -Zmianę.
 -Jaką znowu zmianę? - zmarszczyłem brwi.
 -Potrzebujesz nowych ciuchów - prychnąłem - dzisiaj zabieram Cię na zakupy i nawet nie próbuj się wywinąć. Odtąd, codziennie, od rana do końca lekcji jesteśmy skazani na bycie razem, więc i tak nie masz wyboru. Jęknąłem z niechęcią - też mi się to nie uśmiecha - spojrzał na mnie wzrokiem, pełnym wyższości.
 -Jak to nie? - popatrzyłem na niego - przecież chciałeś mieć braciszka, prawda? - uśmiechnąłem się złośliwie.
 -Gdybym wiedział, że trafi mi się taki wieśniak, wolałbym już do końca życia siedzieć samotnie w moim pieprzonym pokoju. - zaciągnął się papierosem.
 -Kogo nazywasz wieśniakiem, palancie! - wkurzyłem się.
 -Ciebie, mały pedale. 
 -Gnida - warknąłem.
 -Frajer - odgryzł mi się.
 -Ciota.
 -Cep.
 -Snob.
 -Ofiara.
 -Młotek.
 -Przygłup.
 -Cham.
 -Świnia.

I tak wyzywaliśmy się, aż nie dojechaliśmy na miejsce i byłem pewien, że gdyby nie to, doszło by zaraz do jakiejś walki na gołe pięści. Całe szczęście, że mój przyrodni brat chodzi do innej klasy, bo chyba bym zwariował w jego towarzystwie.

Z racji tego, że jeszcze nikogo nie zdążyłem poznać, spędzałem przerwy samotnie, przechadzając się po szkolnym korytarzu. Chyba wzbudziłem zainteresowanie moich rówieśników, a zwłaszcza grupki dziewczyn, stającej kilka metrów ode mnie i chichoczącej niby dyskretnie. Nagle jedna z nich podeszła do mnie. To była ta najładniejsza, w długich, kasztanowych włosach i orzechowych oczach. 

 -Cześć - podała mi rękę - jestem Melanie - przedstawiła się z sympatycznym uśmiechem na twarzy.
 -Tom - popatrzyłem jej w oczy. Była kilka centymetrów niższa ode mnie, ale i tak najwyższa z dziewczyn - rozmawiałyście o mnie, prawda? - złożyłem ręce na piersi. Melanie poczerwieniała trochę ze wstydu i spuściła wzrok.
 -Tak, wybacz. Chodziło o to, że jesteś tutaj nowy - tłumaczyła, a ja uśmiechnąłem się lekko na widok jej nieśmiałości.
 -W porządku - właśnie przypomniałem sobie, że Georg miał mnie oprowadzić po szkole, ale pewnie wybił sobie ten pomysł z głowy po naszej kłótni. Świetnie. - mogłabyś mnie trochę oprowadzić po szkole? - podrapałem się po głowie - jest trochę... duża - Melanie zachichotała i pokręciła głową, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc z jednego miejsca do drugiego. Oprowadziła mnie po całej, dużej szkole i zmieściła się w dwudziestominutowej przerwie. Od tej pory siedziała ze mną na każdej lekcji, pomagając mi uzupełnić notatki. Była bardzo pomocna i miła, a na dodatek prześliczna. Polubiłem ją.

Wyszedłem ze szkoły po lekcjach i od razu zauważyłem w oddali Melanie z paroma dziewczynami. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko i pożegnała z koleżankami.

 -Tom! - podbiegła do mnie ucieszona - co robisz po szkole? - zapytała, bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
 -Ehm... ja...
 -Jest zajęty po szkole - usłyszałem za sobą niski, stanowczy głos. Odwróciłem się i ujrzałem mojego brata debila wpatrującego się w Melanie.
 -Nie pytałam Ciebie - zmierzyła go wzrokiem.
 -Jesteśmy już umówieni. - oznajmił i zbliżył się do dziewczyny, ta spojrzała na niego z dołu lekko przestraszona i zaczęła się powoli wycofywać.
 -Georg! - odepchnąłem go od niej i spojrzałem z mordem w ochach.
 -To Wy się znacie? - spytała lekko drżącym głosem.
 -Twierdzi, że jest moim bratem. To długa historia - zmarszczyłem brwi i westchnąłem. 
 -Jesteś spokrewniony z tym czymś? - Georg zrobił się cały czerwony a na jego twarzy malowała się nienawiść i zdenerwowanie.
 -Chyba nie chcesz mnie znowu wyprowadzić z równowagi? - spojrzał na nią z mordem w oczach.
 -Hum? - mruknąłem, nie rozumiejąc o co chodzi, ale zostałem niezauważony. Nawet na mnie nie spojrzeli i dalej się kłócili, jakby zapomnieli, że też tam jestem.
 -Znowu mi grozisz Trümper? - zatrzymała się dwa centymetry przed jego twarzą. Stałem obok z rozdziwionymi ustami wpatrując się w nich i nic nie rozumiejąc.
 -A Ty szukasz znowu kłopotów?
 -Jeśli myślisz, że boję się tych Twoich głupich kolegów to się mylisz! Też mam swoje towarzystwo! 
 -Kogo? - prychnął i skrzyżował ręce na piersi - te Twoje koleżanki plotkary?
 -A zdziwisz się, ofermo! - zmierzyła go wzrokiem.
 -Ehh, no co Wy, przestańcie - starałem się wejść pomiędzy nich i jakoś opanować sytuację, ale naprzemienne krzyki Mel i Georga nie dawały mi szansy na wtrącenie się.
 -Ty już się raz zdziwiłaś! - na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek, a Melanie spuściła głowę w dół - jesteś pewna siebie przy kimś, ale kiedy już zostajesz sama Twoja pewność siebie idzie się jebać! - wykrzyczał jej to w twarz. Pięknie! Już nigdy się do mnie nie odezwie, to pewne.
 -Czy ktoś wreszcie mógłby mi wytłumaczyć o co tutaj chodzi? - wtrąciłem desperacko, ale zostałem zignorowany. Mogłem się tego domyśleć.
 -Przestań! Jesteś tylko durnym tchórzem.
 -Zabolało.
 -Halo! - pomachałem im przed twarzami. 
 -Nie wtrącaj się! - warknęli na mnie jednocześnie, aż odskoczyłem zasłaniając się rękoma, jakby w obronnym geście.
 -Jesteś bezuczuciową, egoistyczną ciotą, która myśli tylko o własnej wygodzie. Dla Ciebie najważniejsze są pieniądze, a poza tym nie liczy się nic, ani rodzina, przyjaciele, czy uczucia innych osób. To cała prawda o Tobie, Georg. - w tym momencie zaniemówiłem. Melanie bardzo trafnie to określiła. Georg spojrzał na mnie i chwilę się zastanowił, a później wrócił do rozmowy, a raczej kłótni z Melanie.
 -Prawda jest taka, że gówno obchodzi mnie Twoje zdanie. 
 -To co Ciebie w takim razie obchodzi? Na kimś lub na czymś Ci w ogóle zależy? - spojrzałem na przyrodniego brata. 
 -Na nikim ani na niczym mi nie zależy. Chociaż nie, dokładnie tak jak Ty to określiłaś liczy się kasa. Powiem Ci coś - przybliżył się do niej - nie wierzę już w nic, ani w miłość, ani w przyjaźń, ani w jakiekolwiek inne związki. Ten świat przepełniony jest ludźmi bez uczuć - zamyślił się przez chwilę - na przykład takimi jak ja. Jesteśmy zimnymi istotami, bez uczuć, bez szacunku wobec innych, bez sympatii, ale mamy tą pieprzoną dumę i to się liczy, wiesz? A pieniądze? Dają Ci wszystko - władzę, osiągasz swoje cele dzięki nim, możesz kogoś wykorzystać. Prawda jest taka, że jak nie masz pieniędzy jesteś nikim - odwrócił się do niej plecami i zaczął iść w stronę limuzyny, ale za chwilę zatrzymał się i spojrzał na nią przez ramię - i dla Twojej jasności, mimo pieniędzy nie mam wszystkiego, o czym marzę od zawsze i tu wcale nie chodzi o rzeczy materialne. Wszyscy postrzegają mnie za rozpuszczonego, bogatego bachora, który ma wszystko na jedno kiwnięcie palcem. Może po części to prawda, ale jeśli to Cię usatysfakcjonuje to mimo tych wszystkich dóbr materialnych jestem cholernie nieszczęśliwy. Ale nie szukam już u nikogo pomocy, bo wiem, że nikt mi jej nie da. Sam sobie z tym poradzę, a Wam nic do tego! To mój własny, popieprzony świat i nie powinno to nikogo obchodzić - krzyknął, a ja stałem zdumiony jego słowami - chodź Tom, Artur na nas czeka - powiedział wskazując na limuzynę, a ja nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Podszedłem powoli do Melanie. Co mam teraz zrobić? Będzie zła na mnie? Mam ją przeprosić, czy udawać, że nic się nie stało?
 -Ja...przepraszam - spojrzałem na Melanie. Jej oczy zaczęły napełniać się łzami. Pogłaskałem ją po policzku, ale odsunęła się.
 -Nie dotykaj mnie! Pewnie jesteście tacy sami! Identyczni! Odejdź ode mnie, zanim mnie znowu zranisz! - krzyknęła i zaczęła biec w przeciwną stronę. 
 -Melanie! - krzyknąłem i już chciałem biec za nią, gdy Georg złapał mnie za rękę uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
 -Zostaw ją, nie jest tego warta. To jej kolejna sztuczka, ona tylko prowokuje.
 -Puść mnie kretynie! - odepchnąłem go mocno od siebie i poczułem na sobie spojrzenia ludzi dookoła - co Cię z nią do cholery łączyło? 
 -Nie Twój interes. - zmarszczył czoło i skrzyżował ręce na piersi.
 -Nie chcesz mi powiedzieć to sam się dowiem! - prychnął.
 -To powodzenia Ci życzę, pewnie nie odezwie się do ciebie przez co najmniej pół roku. - zaczął się śmiać.
 -Pierdol się, Georg! Wszystko musisz zawsze popsuć! Nienawidzę Cię! - wykrzyczałem, po czym odwróciłem się do niego plecami i zacząłem iść w stronę wyjścia. Nie będę z nim jeździł na jakieś głupie zakupy! Nie chcę go widzieć, ani słyszeć. byłem tak wkurzony, że jakbym usłyszał od niego chociaż jedną obelgę za dużo, to przysięgam, zrobiłbym mu krzywdę! Wsiadłem pospiesznie do limuzyny i usiadłem na swoim miejscu.
 -Jedź Arturze, szybko! - pospieszyłem go, wyglądając za okno.
 -Muszę poczekać na Georga...- powiedział lekko zmieszany.
 -Proszę! - spojrzałem na niego błagalnie - założyliśmy się o to, który szybciej dotrze do domu. Georg twierdzi, że szybciej będzie na pieszo, bo chwali się ciągle, że jest szybki i zwinny, a ja chcę mu udowodnić, że autem będę w domu pierwszy, rozumiesz? - co jak co, ale zawsze byłem mistrzem udawania. Mógłbym dostać nobla za kłamanie. 
 -Hm... - Artur zastanowił się i bardzo niepewnie ruszył po chwili.
 -Szybciej! Od tego zależy moja przyszłość! - krzyknąłem, a szofer aż podskoczył. Wyjrzałem przez okno i z satysfakcją obserwowałem biegnącego w naszą stronę Georga, klnącego coś po drodze. 
 -Zabiję Cię Tom! - wyczytałem z jego ust. Zacząłem złośliwie się śmiać i pokazałem mu dyskretnie środkowy palec. 
 -Wal się! - powiedziałem bezdźwięcznie. Georg zrobił się cały czerwony z bezsilności. Miał wściekły wyraz twarzy i mordercze spojrzenie. Biedny musi teraz maszerować na pieszo. Ha! Mój przyrodni braciszek nie wie z kim zadziera!


C.D.N.

3 komentarze:

  1. Czekam na ciąg dalszy :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie kolejny odcinek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały wstawiam po kolei - raz Ich Bin Nicht Ich, raz Rodzinny Dom. Teraz wstawiłam IBNI, a RD pojawi się na blogu w przyszły weekend :)

      Usuń