niedziela, 31 stycznia 2016

Rodzinny Dom - Rozdział 6

Dzisiaj, w moje urodziny postanowiłam wstawić Wam kolejny rozdział. Zbliżamy się małymi kroczkami do systematycznego wstawiania odcinków. Tymczasem zapraszam do czytania i przede wszystkim komentowania! :)
PS. Jak nowy szablon? Wydaje mi się, czy w tle jest za dużo Billów? :D Nie jestem do końca przekonana, więc pytam Was o zdanie, a jedno kliknięcie, usuwające szablon nie stanowi dla mnie najmniejszego problemu :)


Rozdział szósty

Nie chciałem dać mu tej satysfakcji, gdy podczas wspólnej rozgrzewki patrzył na mnie od razu, jak na ofiarę losu. 

 -Zaraz nie będzie Ci tak do śmiechu - oznajmiłem - to, że jesteś wyższy i być może silniejszy, nie znaczy, że masz lepszą kondycję, albo że jesteś bardziej wyspor... - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdy Geo popchnął mnie z całej siły na ścianę.
 -Być może? - prychnął - jedno pchnięcie i od razu padasz na twarz.
 -Oszalałeś!? - krzyknąłem zdenerwowany - za kogo Ty się uważasz, lamo? Nie będę z Tobą konkurował - odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę drzwi.
 -Czyżby Tom Kaulitz się poddał? - usłyszałem złośliwy śmiech za sobą. Pokręciłem głową.
 -Nie! A właśnie, że Ci pokażę, cieniasie! - wytrzeszczył oczy ze zdumienia - Twoje pieprzone bogactwo nie czyni Cię lepszym człowiekiem! - krzyknąłem dwa centymetry od jego twarzy.
 -Zaraz zobaczymy, kto tu jest cieniasem - uśmiechnął się, chodź ciągle był w szoku na moje słowa. Myślał, że jest panem sytuacji i nigdy mu się nie sprzeciwię, tymczasem ja udowadniam mu właśnie, że wcale tak nie jest.

Każdy zajął swoją bieżnię i zaczęliśmy biec. Jego obelgi i moja złość dała mi najlepszą motywację do tego, aby wygrać i pierwszy raz wyśmiać go. Nie byłem typem człowieka ucinającego komuś skrzydła, ale Georg wyjątkowo mnie denerwował od początku i zdecydowanie sobie na to zasłużył, z resztą jakby nie patrzeć używał wobec mnie siły fizycznej, a ja na to nie pozwolę. 
Spojrzałem na nieco zakłopotanego Georga, kropelki potu spływały mu po skroni.

 -Już wymiękasz, ofiaro? - zaśmiałem się i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze na przeciwko mnie. Nie byłem zmęczony ani trochę, przeciwnie. Czułem przypływ energii, zupełnie, jakby Georg mi ją oddał. 
 -Dopiero się rozgrzewam - sapnął.
 -Myślałem, że masz lepszą kondycję - prowokowałem go, a on poczerwieniał. Sam już nie wiem, czy ze złości, czy ze zmęczenia.
 -Zajmij się lepiej swoją.
 -Jest w doskonałym stanie, jak z resztą widać - powiedziałem dumnie. 

Patrzyłem z satysfakcją, jak Georg potykał się kilka razy i o mało nie upadł na twarz. Po piętnastu minutach zszedł z bieżni zmęczony i zasapany. Zszedłem zaraz po nim, mógłbym biec dłużej. Naprawdę sądziłem, że ten goryl będzie dla mnie niezłą konkurencją, ale nie sądziłem, że aż tak z nim źle. 

 -Udowodniłem Ci - oznajmiłem. Nie śmiałem się już z niego, ani nie żartowałem. Dobrze było przez chwilę popatrzeć, jak przegrywa i napawać się chwilą, kiedy to w końcu ja byłem lepszy od niego. Ale nie jestem złym człowiekiem, widziałem wstyd w jego oczach, wiedziałem, że zdał sobie sprawę z tego, że wcale nie jest lepszy ode mnie i to mi wystarczało. Odwróciłem się do niego plecami i odszedłem.
 -Poczekaj - odwróciłem się - wygrałeś zakład, co mam dla Ciebie zrobić? - spytał zażenowany.
 -Nic - wzruszyłem ramionami i wziąłem łyk wody z butelki.
 -Jak to? Była umowa między nami.
 -Zmień swój charakter, to mi wystarczy.
 -Naprawdę prosisz o tak banalną rzecz? - prychnął.
 -Jak dla mnie to nie jest ani trochę banalne - zamyśliłem się - jeśli mamy ze sobą mieszkać to ja chcę odrobinę szacunku od Ciebie, w przeciwnym razie odgryzę się. Też potrafię być wredny.

Pomyślał przez chwilę i niechętnie pokiwał głową.

 -Czyli wracasz do swojego pokoju?
 -Tak. Możesz mi pomóc przenieść rzeczy? - poprosiłem.
 -Jasne - mruknął niechętnie pod nosem.

Georg pomógł mi przenieść kilka rzeczy, które zdążyłem u niego zostawić. Wreszcie mogłem zrelaksować się sam, w ciszy i spokoju. Położyłem się na moim gigantycznym łóżku i odetchnąłem w ulgą. Po kilku minutach zdałem sobie sprawę, że jest tu potwornie nudno i że kolejny raz nie mam co robić. Niby telewizor i komputer miałem, ale to nie był szczyt moich marzeń i na pewno nie zamierzałem tak spędzać wolnego czasu. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.

 -Proszę - podniosłem się jak na komendę z nadzieją, że Geo zaproponuje chociażby jakąś głupią grę.
 -Sarah chce ugotować obiad i pyta na co masz ochotę - zajrzał do mnie przez lekko uchylone drzwi.
 -Powiedz jej, że mi obojętnie. Zjem wszystko, co przyrządzi - Geo westchnął.
 -Pamiętaj, że nie jesteś już w domu dziecka i nie musisz stosować się do zasad, których tam Cię nauczyli. Teraz mieszkasz tu i możesz pozwolić sobie na więcej. Możesz być w końcu wolny.
 -Ale ja taki nie jestem - przewrócił oczami.
 -Indyk, pieczone ziemniaki, kilka rodzajów sałat i surówek. Na deser duży tort czekoladowy i bananowe muffinki, co Ty na to? - spojrzałem na niego zdumiony.
 -Ja usatysfakcjonowałbym się zwykłą pizzą.
 -Zamierzasz do końca życia jeść pizzę? - zaśmiał się.
 -Może zrób Sarze dziś wolne i pójdziemy zjeść na miasto? - zaproponowałem.
 -Naprawdę? - zamrugał kilka razy ze zdziwienia. 
 -Czemu nie? Potwornie mi się nudzi.
 -Serio chcesz ze mną iść?
 -A dlaczego miałbym nie iść? Nienawidzę Cię, ale trochę szkoda mi Sary - Georg prychnął na moją szczerość.
 -Wcale nie jest tu z przymusu. To jej praca i za to jej płacimy. 
 -Chyba Twoi rodzice - prychnąłem - a w szczególności ojciec.
 -Ta, na pewno - prychnął - siedzenie ciągle w biurze to rzeczywiście bardzo trudna i wymagająca praca - zakpił.
 -A co Ty zrobiłeś dla tej rodziny? - spojrzałem na niego.
 -Zamierzam skończyć szkołę, zabrać trochę kasy od rodziców i uciekać stąd, gdzie pieprz rośnie.
 -Znowu będziesz żył samotnie - stwierdziłem - Twoja mama wspominała mi o tym.
 -A co dokładnie? - rozchylił lekko wargi z zaciekawienia.
 -To, że potrzebujesz kontaktu z kimś, tutaj w domu, a nie na podwórku i, że zawsze chciałeś mieć młodszego brata, dlatego tutaj jestem.
 -Bzdura! - skrzyżował ręce na piersi.
 -A ja myślę, że to prawda, Georg. Tylko, że to bardzo bezmyślne, bo Twoi rodzice właśnie odebrali możliwość adopcji jakiejś rodzinie, która nie może mieć dzieci.
 -Głupota. W sierocińcu jest masa innych dzieci.
 -Ale inna rodzina zabrała by mnie razem z Billem, bo im zależy na posiadaniu dzieci, a nie na tym, żeby znaleźć kolegę dla swojego starszego syna, który i tak go nienawidzi - Georg zamyślił się na chwilę - Twoich rodziców wcale nie obchodzi moja sytuacja i to, że zrobili mi i mojemu młodszemu braciszkowi niewyobrażalną krzywdę, Georg. Nie ważne, że zapłacili masę pieniędzy Elli, żeby nielegalnie przyśpieszyć cały proces.

Georg patrzył na mnie ogłupiały i nie mógł wydobyć z siebie ani jednego słowa. Dopiero teraz to do niego trafiło. Zacisnął pięści ze złości. Jestem pewien, że jeszcze bardziej znienawidził swoją matkę, bo ojca bardziej się już chyba nie dało, z tego co zauważyłem z ich relacji.

 -Tom ja... ja o niczym nie wiedziałem.
 -Wiem, dlatego Ciebie nie obwiniam, ani nawet Twojej mamy, czy taty. To wszystko to wina Elizabeth i ją bym teraz chętnie udusił przy najbliższej okazji. 
 -Da się coś zrobić w związku z Billem? - zapytał.
 -Chyba sobie żartujesz? I myślisz, że wtedy siedziałbym teraz tutaj i rozmawiał sobie spokojnie z Tobą? Nie da się nic zrobić, nawet nie wiem, czy Bill wróci z tej cholernej wycieczki! Nie mogę pogodzić się z jego stratą. Ta suka odcięła nam całkowicie kontakt i zabroniła się spotykać. Jest sprytniejsza, niż Ci się, kurwa wydaje. Cholera... - złapałem się za bolącą głowę - odechciało mi się jeść. Idę się wykąpać.

Prysznic wziąłem szybciej, tak samo jak Georg, ale teraz czułem, że z nerwów moje ciało całe się spięło. Korzystając z okazji, że w tym domu było ogromne jaccuzi, zapragnąłem zrelaksować się w pianie i bąbelkach, jak jeszcze nigdy dotąd. Ruszyłem zatem prosto do łazienki mojej i Georga, tej na górze, zgasiłem światło i zapaliłem kilka świeczek naokoło wielkiej wanny. Puściłem ciepłą wodę, która powoli zapełniała jaccuzi. Zdjąłem koszulkę, a po chwili usłyszałem pukanie do drzwi i ujrzałem oświetlaną przez światło świec buzię Georga wyglądającą zza drzwi.

 -Wow, ale nastrój - czy ten dureń musi wszędzie za mną łazić!? Wszedł mi do łazienki bez pozwolenia, a ja stałem tam, lekko skrępowany całą sytuacją bez koszulki. Georg to oczywiście zauważył - chyba się mnie nie wstydzisz - zaśmiał się i wlepił wzrok w moją klatkę piersiową - bo nie masz się czego wstydzić - przygryzł dolną wargę. Nie zwróciłem na to uwagi, bo uznałem, że robi sobie ze mnie żarty i chce mnie wkręcić.
 -Chciałbym się w końcu wykąpać - skrzyżowałem ramiona ze zniecierpliwieniem. Nie czas teraz na to, żeby zachwycał się jakimiś głupimi świeczkami.
 -Tak się składa, że akurat dzisiaj też mam ochotę - uśmiechnął się i zaczął się rozbierać.
 -Na dole jest druga wanna.
 -Ale ta jest moja, no i Twoja oczywiście - westchnąłem -przecież jest wystarczająco miejsca dla siedmiu osób.
 -No wiem, ale znając życie zaraz rozpocznie się jakaś kłótnia, o ile już się nie zaczęła, a ja chciałbym spędzić ten wieczór miło.
 -No i spędzisz miło.

Staliśmy z Georgiem na przeciwko siebie w samych bokserkach. On niczym się nie krępował, w przeciwieństwie do mnie. Zastanawiałem się, który zrobi ten pierwszy krok, on czekał na mnie i ja czekałem na niego.

 -Na trzy - oznajmił, na co tylko kiwnąłem głową.
 -Raz, dwa i trzy - wyglądało to co najmniej dziwnie. Jakby ktoś, ktokolwiek, chociażby Sarah weszła tutaj i zobaczyła dwóch chłopaków gapiących się na swoje krocze, mogłaby sobie coś pomyśleć. Wziąłem pospiesznie ręcznik i się nim zakryłem - nie gap się!
 -Dzieciak z Ciebie - Georg parsknął śmiechem i wskoczył do wanny robiąc plusk i zgasił przy okazji świeczki, robiąc całkowitą ciemność.
 -Georg! - chwyciwszy za zapalniczkę przywróciłem dawny klimat i zostawiając za sobą ręcznik usiadłem w jaccuzi, zamykając oczy i relaksując się w ciepłej wodzie. 
 -Jaki był ten Bill? - zapytał nagle. Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na niego.
 -Jest. Nadal jest - mruknąłem - jest po prostu najlepszym bratem na całym świecie. Jest jedyną osobą, której bezgranicznie ufam, mówimy sobie wszystko. Można na nim polegać, kocham go.
 -Będziecie kiedyś razem mieszkać?
 -Tak, tylko oboje osiągniemy pełnoletność i kupimy duży dom tylko dla nas, najlepiej na jakiejś bezludnej wyspie -rozmarzyłem się krzyżując ręce pod głową. 
 -A co z Waszymi żonami? Zdajesz sobie sprawę, że ktoś może sobie zażyczyć prywatności, bez Twojego brata?
 -To albo będą musiały pogodzić się z tym, że my się nigdy nie rozstajemy, albo wypad - zachichotałem cicho.
 -Koleguję się z kilkoma bliźniętami i przysięgam, nikt nie jest tak bardzo stuknięty, jak Wy.
 -Mówiłem Ci już. Nie wiesz, jakie to uczucie mieć osobę, która ma takie same myśli, jak Ty. Która czuje to samo, co Ty. Nie wiesz, co to znaczy kochać, Georg.
 -A co Ty o mnie wiesz? - zezłościł się.
 -Tyle, co nic - wzruszyłem ramionami - ale pewnych rzeczy nie da się ukryć. 
 -Na przykład jakich? - skrzyżował ręce na piersi. 
 -Na przykład takich, że jesteś koszmarnym, złośliwym, nieinteligentnym, cholernym snobem. Wiem również, że lubisz poniżać innych, na przykład takich z domu dziecka - uśmiechnąłem się ironicznie - wiem, że myślisz, że możesz wszystko, ale nie potrafisz wykonać jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, bo Sarah jest na Twoje zawołanie. Wiem, że jesteś rozpuszczonym bachorem, który uparcie dąży do celu, poniżając mnie, jak śmiecia - krzyknąłem centymetr od jego twarzy. Georg pokręcił głową. 
 -Twoja opinia nic dla mnie nie znaczy, frajerze.

Zamachnąłem się, aby uderzyć go w twarz, ale złapał mnie za nadgarstek, zamachnąłem się drugą ręką, którą również zdążył złapać i uchronić się przed ciosem. Obrócił się tak, że teraz to ja siedziałem, a on przygniótł mnie do wanny swoim ciałem.

 -To boli, durniu - szarpałem się, próbując wydostać się z jego objęcia - puść mnie!

Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi i nieco zmartwiony głos Sary.

 -Wszystko w porządku, chłopcy?
 -Siedź cicho! - zakrył mi usta dłonią, a drugą wciąż przytwierdzał moje nadgarstki do oparcia siedzenia - wszystko jest okej, Sarah!
 -Przygotowałam dla Was kolację - Georg westchnął.
 -Tak, zaraz zejdziemy - odetchnąłem z ulgą. Georg popatrzył mi w oczy, a później zjechał powoli wzrokiem na moją klatkę piersiową, która niespokojnie unosiła się i opadała. Nie wiedziałem, co miał na myśli uniemożliwiając mi ucieczkę, ani o co mu chodziło, gdy twierdził, że ma na mnie jakieś plany. To wszystko mnie przerastało, za dużo tego, już dłużej nie wytrzymam! Z każdą chwilą rozumiałem coraz mniej. Jedyną normalną osobą w tym domu wydawała mi się Sarah. Georg uwolnił mnie powoli z objęcia w milczeniu, a ja czym prędzej sięgnąłem po ręcznik i okrywając się nim wybiegłem z łazienki jak poparzony, kierując się prosto do mojego pokoju. Opadłem bezwładnie na łóżko, a do oczu napłynęły mi łzy. Tylko dlaczego? Nie było to spowodowane Georgiem, bo przecież na dobrą sprawę nic mi nie zrobił. Nie bałem się Georga, jednocześnie czując jakiś niepokój. Bill też nie był powodem mojej histerii, nie myślałem teraz o nim, miałem mętlik w głowie. To dziwne, zawsze myślałem, że mój brat będzie na pierwszym miejscu, tymczasem zajął je Georg. Ale przecież ja go nienawidzę! Dlaczego więc ciągle o nim myślę? Dlaczego pozwalam mu mnie wyzywać, dlaczego godzę się na jego głupie gierki? Z dnia na dzień traciłem szansę na odzyskanie brata. Otarłem łzy i przebrałem się w wygodne dresy. Stanąłem przed lustrem i mierząc siebie wzrokiem powtarzałem sobie: -Nie możesz być tym słabszym! Nie możesz poznać po sobie, że wymiękasz! Musisz walczyć, Tom! Musisz walczyć o swoją cholerną godność!
Zszedłem na dół ciekaw, co Sarah dla nas przygotowała. Georg cały czas szukał ze mną kontaktu wzrokowego, ale olałem go totalnie ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Pokażę mu lekceważenie, pokażę mu, że wcale go nie potrzebuję. Usiadłem przy stole, naprzeciw niego, omiatając posiłki po kolei spojrzeniem. 

 -Jestem głodny, jak wilk! - oznajmiłem spoglądając na uśmiechniętą Sarę. Od czego by tu zacząć...
Po posiłku siedzieliśmy w milczeniu naprzeciw siebie. Georg cały czas mnie obserwował, odwróciłem głowę nie zwracając na niego uwagi i udałem się do pokoju, stwierdzając, że bez sensu jest tutaj siedzieć, bezczynnie.
Położyłem się na łóżku i włączyłem w tv jakiś muzyczny program. Myślałem o Billu. O tym, że gdy tylko wróci z tej cholernej wycieczki dopadnę go i nie oddam do żadnego domu dziecka, on jest mój, tylko mój!



C.D.N.

3 komentarze:

  1. Nawet nie wiem co powiedzieć. Rodzice Georga to świnie żeby płacić za adopcję dziecka i rozdzielić go z bliźniakiem, a poza tym ta matka nie przypadła mi do gustu bo jest za bardzo nachalna w stosunku go Toma.
    Co do Georga to chyba on jest homo bo za bardzo się dostawia do Toma pod byle jakim pretekstem, no jak on mnie wkurza. No i pewnie Tomi się zakocha w nim jak jakiś debil całkowicie zapomni o Billu. Mam nadzieję, że mi tego nie zrobisz ;)
    Ta Elizabeth to straszna s*ka od samego początku i pewnie coś wykombinuje by Billowi coś się stało na tej wycieczce przez co już nie zobaczy bliźniaka. Jestem o tym przekonana.
    Całościowo odcinek jest dziwny powiem szczerze. Cała ta akcja z Geo tak mnie zirytowała, że ja już nie wiem co ty sobie myślałaś nadając taki obrót sprawom. Nie mogę nic z niego wyczytać oprócz tego, że Tom mimo kochając Billa zapomina o nim , a Georg planuje zaciągnąć go do łóżka (ale nie wiem czy tylko przelecieć czy coś więcej), oraz że Eliza zrobi coś złego Billowi.
    Szablon jest fajny nie musisz go zmieniać, pasuje tu.
    A na koniec specjalnie dla Ciebie STO LAT KOCHANIE !!!! Wszystkiego Najlepszego!!
    Wybacz, że spóźnione ale nie zaglądałam tu przez chwilkę. Poza tym ważne, że są :* ;*
    Wszystkiego co najlepsze i weny oczywiście ;*
    Kircia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, rozumiem, że odcinek nie przypadł Ci do gustu przez ten dziwny obrót wydarzeń. Cóż, czasami trzeba zaskakiwać i jeszcze nie raz się zdziwisz :) Tom i Georg darzą siebie ogromną nienawiścią i nic poza tym. A może Geo chce po prostu zdenerwować lub przestraszyć Toma? Co do Elizabeth... będzie maczać w czymś palce, tylko w czym? Główkuj dalej, bo zmierzasz w złym kierunku, tyle powiem :P
    Za życzenia bardzo dziękuję, i tak miałam dopiero dziś wyprawiane uro, więc w sumie na jedno wychodzi :D
    Mam nadzieję, że się nie zraziłaś i czekasz na nexta :D :*
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ oczywiście, że czekam na kolejny odcinek jak możesz?? Co do Elizabeth to byla to jedna z wielu opcji wydarzeń. A co do Geo to nie zmienie swoich przekonań bo teraz jednoznaczne bylo jego zachowanie nawet jesli wynikało to tylko z nienawiści (T ^ T)
    Czekam i chcę więcej ●﹏●

    OdpowiedzUsuń