czwartek, 31 grudnia 2015

Rodzinny Dom - Rozdział 5

Hejka! Mam dla Was, kochani poświąteczną niespodziankę :) Informuję Was, że robię chwilową przerwę w pisaniu. Potrzebuję trochę więcej czasu w moim życiu prywatnym, ale obiecuję, że wrócę niedługo z całym zapasem rozdziałów :D Nie chciałabym pozwolić sobie na stratę czytelników, więc przerwa nie będzie dłuższa, niż półtora miesiąca, być może dwa miesiące. Jeszcze raz przepraszam i widzimy się niedługo ;) Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was i że choć trochę mnie rozumiecie. Czekajcie cierpliwie, a na pewno wrócę z czymś ekstra :D. Jeśli ktoś chce popisać zapraszam na GG : 54379750. Miłego czytania.

Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim! Dziękuję wszystkim osobom komentującym, jak i nie :) ♥ Udanego Sylwestra kochani! 


Rozdział piąty

Była niedziela, dziś miałem się spotkać z Billem. Obudziłem się około godziny szóstej nad ranem, nie miałem pod poduszką telefonu, czy budzika, którego z resztą nie potrzebowałem. Wystarczy instynkt i jestem w stanie obudzić się sam. Miałem mieszane uczucia, z jednej strony byłem podekscytowany, z drugiej zaś martwiłem się, że mój brat się nie pojawi. Specjalnie wybrałem wczesną porę, aby ułatwić mu wymknięcie się. Kiedyś przychodziło nam to z łatwością, a szczególnie mi, bo Bill zawsze był tym słabszym i wolniejszym, dlatego czuję się za niego odpowiedzialny i będę się czuł do końca życia. Zaczesałem palcami byle jak do tyłu moje dredy i związałem je.

 -Georg - szepnąłem podchodząc do jego łóżka, ku mojemu zaskoczeniu wstał jak na komendę.
 -Myślałem, że to będzie o wiele trudniejsze - podrapałem się po głowie.
 -Po co mnie tak wcześnie obudziłeś? - ziewnął przeciągając się leniwie.
 -Ty jednak jesteś przygłupem - powiedziałem zirytowany - ubieraj się, jedziemy do mojego brata.

Georg w jednej chwili zerwał się z łóżka i zaczął pospiesznie ubierać. Poszedłem do łazienki umyć zęby i obmyć twarz, żeby wyglądała na mniej zmęczoną.

 -Ubierz się cieplej - nakazał mi przed samym wyjściem - jest chłodno.
 -Dzięki za troskę, ale dam sobie radę. Z resztą robię to dla Billa, a to czy będzie mi zimno, czy ciepło nie ma już znaczenia.
 -Przeziębisz się.
 -Nic mi nie będzie - coraz bardziej wyprowadzał mnie z równowagi.
 -Jak chcesz, ale ja Ci później kurtki nie dam.
 -No i świetnie. Możemy już wyjść?

Skinął głową i chwyciwszy za klamkę otworzył drzwi. Rzeczywiście było chłodno, ale to był bardzo przyjemny chłód. Stanąłem przed wejściem i zacząłem napawać się przyjemnym wiatrem owiewającym moją twarz, czerpiąc z tego orzeźwienie.

 -Idziesz, czy będziesz tak stał pół dnia? - zapytał Geo, który był już co najmniej kilka metrów przede mną. Wziąłem jeszcze raz głęboki wdech i ruszyłem za przyrodnim bratem.

 -W jaki sposób masz zamiar tam dojechać? - spytałem.
 -Masz adres tego domu dziecka? - wyjąłem z kieszeni małą karteczkę z adresem i podałem ją Georgowi, który obejrzał ją, chwilę się zastanowił i prychnął - wystarczy wsiąść w autobus numer 144, na czwartym przystanku przesiąść się w 214 i wysiąść na siódmym przystanku, a później skręcić w lewo, w prawo, jeszcze raz w lewo i iść prosto, aż dojdziesz do bidula. 
Zamrugałem kilka razy i stałem chwilę z otwartą buzią.

 -Ty naprawdę znasz to miasto bardzo dobrze - przyznałem mu.
 -Mówiłem, że sobie beze mnie nie poradzisz - powiedział dumnie patrząc na mnie jak zwykle z góry, jak na jakąś ofiarę, która nie przeżyłaby dnia bez swojego "pana".
 -Cholerna z Ciebie diva - pokręciłem głową.
 -W każdym momencie mogę cofnąć się do domu, w efekcie czego nie spotkasz się ze swoim braciszkiem - złożył ręce na piersi.
 -Łaski mi nie robisz, że się do mnie przyczepiasz. Jesteś tu potrzebny, jak piaskownica na Saharze - pokazałem mu fucka.
 -Ty mała mendo! - złapał mnie mocno za nadgarstki.
 -Puść mnie młotku, to boli! - zacząłem krzyczeć i szarpać się, próbując wydostać się z uścisku Georga.
 -Nie widzisz ośle, że chcę Ci pomóc?
 -Bzdura! - krzyknąłem - jakbyś chciał mi pomóc, to nie wyzywałbyś mnie na każdym kroku i pomógłbyś mi odzyskać brata! A Ty ciągle wyśmiewasz się ze mnie i zachowujesz się jak pieprzony snob, którym rzeczywiście jesteś! - wyrwałem mu się i zostawiłem go samego, zszokowanego moją wymianą zdań i próbowałem odtworzyć w myślach jego słowa.
Muszę wsiąść w autobus numer 144, na czwartym przystanku przesiąść się do...217 czy 214? Na tym skończyło się moje rozumowanie.
Już wiem! - krzyknąłem w myślach. Przesiąść się do 214, na siódmym przystanku wysiąść, skręcić w lewo, w prawo, znów w lewo i prosto, aż dojdę do ulicy Albertstraße i dotrę do bidula. Dziękowałem teraz Bogu, że obdarzył mnie tak dobrą pamięcią, która wreszcie na coś mi się przydała.
Podszedłem do najbliższego kiosku i kupiłem od razu bilet miesięczny na każdy autobus, dzięki któremu mogę jeździć po całym mieście. Poszedłem na przystanek i tak zaczęła się moja podróż... Zauważyłem, że w tej dzielnicy jest zupełnie inaczej, gdzie nie spojrzeć wszędzie tylko apartamenty z ogrodem i ogromnym basenem, tutaj nawet autobusy wyglądają inaczej! 
Dzielnica snobów! - pomyślałem obserwując co niektórych zabieganych mężczyzn w garniturach, z teczką w ręku. Taki sam jest mój ojczym, tylko interesy, a rodzinę to już ma gdzieś. Gdybym był jedynakiem mógłbym stwierdzić, że nie miałem dzieciństwa. Nie chcę być już dzieckiem, nie czuję się już jak dziecko. Nie chcę, żeby ktokolwiek mną pomiatał, traktował mnie jak rzecz, albo łamał prawo rozdzielając mnie z najbliższą osobą, którą kocham ponad wszystko.
Dotarłem do ulicy Albertstraße, po czym wziąłem głęboki wdech i ruszyłem przed siebie, następnie w lewo, prawo i jeszcze raz w lewo, aż po dziesięciu minutach ujrzałem dom dziecka. Zacząłem nerwowo rozglądać się dookoła, czy na pewno żadna opiekunka nie stoi na zewnątrz.

 -Hej! - poczułem jak ktoś szarpnął mnie za rękę, odwróciłem się natychmiast.
 -Georg!? Co Ty tu do cholery robisz? Myślałem, że to Ella! - próbowałem się wyrwać z jego uścisku, ale nie dawał za wygraną. Złapał moje nadgarstki i przycisnął mnie do muru - puść mnie, cioto! - szarpałem się, ile miałem sił, ale Georg nie dość, że był ode mnie wyższy, to jeszcze o wiele silniejszy. Odchyliłem głowę w bok słysząc, że ktoś jeszcze przyszedł. Ujrzałem Billa, stał tam zmarznięty w swoim cienkim sweterku ze łzami w oczach nie wiedząc, co się wokół niego dzieje. Georg czując, że się poddałem dopiero wtedy zauważył Billa i puścił mnie, a ja podszedłem do Billa i ukochałem go za wszystkie czasy, zacząłem całować go po twarzy, po zimnych rączkach i okryłem go swoją dużą bluzą, za dużą nawet dla mnie.

 -Billy - szepnąłem mu do ucha.
 -Tommy - zrobił to samo i zaczął płakać.

Spojrzałem w jego orzechowe oczy, widziałem w nich szczęście, jak i jednocześnie smutek. Wytarłem mu łzy i jeszcze raz zacząłem całować po gładkich, bladych policzkach. 

 -Kto to? - spytał pociągając noskiem i zerkając na Georga.
 -To Georg... mój przyrodni brat.
 -Masz brata? - zapytał zdębiały.
 -Owszem, tutaj stoi - musnąłem go delikatnie po ustach. Bill roześmiał się, na to czekałem, pragnąłem znowu zobaczyć uśmiech na jego twarzy.
 -Miło mi Cię poznać - Georg podszedł do nas i podał mu rękę. Prychnąłem.
 -Nie daj się nabrać na jego gierki, tylko udaje, że jest taki miły. W rzeczywistości to cholerny snob - Bill otworzył szeroko oczy ze zdziwienia - przylazł tu za mną i mnie zaatakował! - poskarżyłem się. Bill znowu zaśmiał się - to nie jest śmieszne! To nie było pierwszy raz - złożyłem ręce na piersi. Bill spojrzał uważnie na Georga.
 -Robisz krzywdę mojemu bratu? - spytał nieśmiało, jednak z pretensją.
 -Nie! - zmieszał się - ja próbuję z nim nawiązać jakiś kontakt, ale się nie da, uwierz!
 -Znam go, odkąd się urodziłem i uwierz, nigdy w życiu nie spotkasz tak fajnej osoby, jak Tom. Musicie dać sobie czas.
 -Bill, zrozum, ja dla niego jestem po prostu biednym dzieciakiem z bidula.
 -Nigdy tak nie mówiłem - wtrącił Georg.
 -A po co miałbym to teraz zmyślać? Tak się składa, że Bill zawsze uwierzy mi, co nie?
 -Tak. 
 -Jak sobie radzisz? - zapytałem.
 -Brakuje mi Ciebie - powiedział i znowu ten szczery i radosny uśmiech zginął z jego twarzy.
 -Mi Ciebie też, bardzo. Ważne, że mamy kontakt ze sobą.
 -Co jeżeli ktoś mnie zaadoptuje? Słyszałem, jak Elizabeth rozmawia z kimś przez telefon o adopcji, a znając życie, to właśnie ja. 
 -Coś wymyślimy, nie martw się.
 -Tom... za chwilę mamy obiad, muszę wrócić, zanim któraś z opiekunek się zorientuje - spuścił głowę. Podszedłem do niego i chwyciłem podbródek, aż nasz wzrok znów się napotkał.
 -Wrócę po Ciebie.
 -Właśnie...bo mamy wycieczkę dwutygodniową i wyjeżdżamy całą grupą na Słowację na narty.
 -Matko. Czy jest jeszcze coś, o czym powinienem wiedzieć? - spojrzałem w jego oczy.
 -To wszystko, muszę już iść, braciszku - wtulił się we mnie, a ja na pożegnanie pocałowałem go w usta i tak rozstaliśmy się, oczywiście nie obyło się bez łez.


Wróciłem z Geo do domu i od razu udaliśmy się do jego pokoju. Usiedliśmy na przeciwko siebie, czułem, że obserwuje mnie i denerwowało mnie to, a ja gapiłem się przed siebie ciągle myśląc o Billu

 -Chcesz wyjść na spacer? - zapytał.
 -Przecież dopiero wróciliśmy do domu - wzruszyłem ramionami.
 -Może mam Ci coś ugotować?
 -Chcesz mnie otruć?
 -Nie jesteś głodny, rozumiem - powiedział łagodnie, aby znów nie zacząć kłótni. Może coś pooglądamy?
 -Człowieku, czego Ty ode mnie chcesz?
 -Jesteś smutny.
 -Owszem, co Ci do tego?
 -Martwię się o Ciebie...trochę - dodał po chwili. Prychnąłem.
 -Ty o mnie? 
 -Tak.
 -A od kiedy ja Ciebie interesuję?
 -Odkąd Cię lepiej poznałem.
 -Doprawdy?
 -Tak.
 -Cóż, moim bratem nigdy nie zostaniesz, ani tym bardziej mi go nie zastąpisz.
 -Kochasz Billa? - spojrzałem na niego.
 -Jasne, że kocham. Najbardziej na świecie.
 -Ale...jak brata? - zapytał, a ja podniosłem jedną brew.
 -A jak inaczej?
 -Czemu go całowałeś w usta?
 -Bo go bardzo kocham i chcę, żeby czuł się przy mnie bezpieczny. Zawsze tak robimy.
 -Mhm.
 -Co?
 -Jesteś gejem?
 -Co Ciebie opętało z tymi pytaniami? - zmarszczyłem brwi.
 -Będziemy ze sobą mieszkać, przez najbliższe kilka lat, więc muszę Cię dobrze poznać. 
 -Ale, do cholery uszanuj czyjąś prywatność.
 -To proste pytanie - uśmiechnąłem się.
 -My czujemy to samo, myślimy o tym samym, śnimy o tym samym. Nie masz bliźniaka i nigdy nie zrozumiesz jak silna więź nas łączy.
 -Może nawet zbyt silna?
 -Masz na myśli kazirodztwo? - parsknąłem śmiechem - jesteś żałosny.
 -Który normalny chłopak, hetero całuje w usta swojego brata?
 -Nie zrozumiesz.
 -Nie ważne - prychnął - jesteście dziwni i tyle.
 -Ja nie widzę w tym nic dziwnego. Przynajmniej mam uczucia, nie to co niektóre osoby tutaj - zmierzyłem go wzrokiem i wyszedłem z jego pokoju.
Zajrzałem do lodówki, w poszukiwaniu mojego ulubionego soku pomarańczowego, pojęcia nie mam jak Georg wytrzymuje sam w domu, cholernie tu nudno. Po wypiciu soku, z braku innego zajęcia naszła mnie chęć poćwiczyć trochę na siłowni, udałem się więc do Geo.

 -Wpuścisz mnie na siłownię? - zapytałem.
 -Starzy nie dali Ci jeszcze karty? Masz - podszedł do mnie wręczając mi mały, prostokątny plastik.
 -Dzięki - ruszyłem w stronę drzwi.
 -Na czym będziesz ćwiczył? - odwróciłem się.
 -Na bieżni, a co?
 -Zrobimy zawody - uśmiechnął się.
 -Co Ty znowu wymyśliłeś? - przewróciłem oczami.
 -Założymy się.
 -O co? 
 -Kto szybciej się zmęczy.
 -Co będzie, jeśli wygram? - spytałem nieco bardziej zaciekawiony.
 -Zrobię, co tylko mi rozkażesz.
 -A jeśli Ty wygrasz?
 -Zamieszkasz u mnie na stałe - podniosłem obie brwi ze zdziwienia.
 -A co Ci to da?
 -Chcę mieć Cię przy sobie - aż się zakrztusiłem, a Georg wyglądał na zmieszanego - to znaczy chcę mieć pewność, że nigdzie się już nie wymkniesz, przynajmniej beze mnie.
 -Nie będziesz mnie kontrolował, ani ustawiał reguł - powiedziałem stanowczo.
 -Będę - podszedł do mnie i stanął bardzo blisko mnie, zacząłem się powoli wycofywać, ale za chwilę moje plecy zetknęły się ze ścianą - jestem starszy od Ciebie i czuję się za Ciebie odpowiedzialny, tak jak Ty za Billa, rozumiesz?
 -Nie bardzo. Nie jesteś moim przyjacielem, kolegą, a co dopiero bratem, więc zajmij się swoim życiem, a ja zajmę się swoim - oznajmiłem - i odsuń się ode mnie, bo mam dziwne wątpliwości.
 -Jakie wątpliwości? - uśmiechnął się.
 -Że coś mi zrobisz.
 -Że Cię zgwałcę?
 -Na przykład.

Parsknął śmiechem.

 -Z czego się śmiejesz? Mówię poważnie.
 -Twoje wątpliwości mogą okazać się prawdą, jeśli dalej będziesz taki bezczelny i dopóki nie zamkniesz buzi na kłódkę - spojrzałem na niego.
 -I Ty oczekujesz, że będę z Tobą spał, w jednym pokoju? Boję się z Tobą mieszkać pod jednym dachem, a co dopiero w jednym pokoju, zaraz obok Ciebie.
 -Czemu się mnie boisz? Czy ja kiedykolwiek zrobiłem Ci krzywdę?
 -Nie, ale ciągle gadasz, że masz jakieś plany na mnie, więc jak ja mam to odebrać?
 -Nic Ci ze mną nie grozi - szepnął mi do ucha i spojrzał w moje oczy - to jak, idziemy biegać? - spytał jakby nigdy nic i zostawiając mnie tam zszokowanego ruszył na siłownię.


C.D.N

2 komentarze:

  1. Hej :) Sorki, że tak dawno się nie odzywałam ale miałam pełno spraw na głowie (studniówka, poprawy, itp.) ale jestem :)
    Odcinek świetny co tu więcej dodać xd Cieszę się, że Bill i Tom się spotkali, to dodało im sił do dalszej egzystencji bez bliźniaka.
    Co do Geo to za cholerę nie wiem co o nim myśleć. Czy on skrzywdzi Toma?? Mam nadzieję, że nie bo jak tak to wejdę do tego opowiadania i zrobię mu krzywdę (>_<) Wiem, że chcesz ich rozdzielić by spotkali się dopiero jako dorośli ale moze jakoś Cię przekonam?? Co ty na to?? :* (ಥ_ಥ) Pewnie nie ale warto spróbować xd
    Co więcej? Piszzzzz bo masz świetny talent i nie mozesz tego opowiadania porzucić bo Cię znajdę, obiecuję (^.^) Pamiętaj, po dwóch miesiącach widzę tu nowiutki odcinek i sie nie wywiniesz (*>.<*)
    Kocham Cię
    Kiruś ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, kochana jesteś :) Co do Georga przekonasz się już w kolejnym rozdziale i być może domyślisz się, co ma do Toma itd. Co do bliźniaków również Ci nie podpowiem, dowiesz się niedługo :D I serio piszę i piszę, bo wiem, że warto, na przykład dla takich komentarzy, jak Twoje :) chciałam tylko napisać kilka rozdziałów, żeby wstawiać je systematycznie. Pocieszę Cię chociaż tym, że będziesz czekała o wiele mniej, niż dwa miesiące i kolejny rozdział pojawi się wkrótce! I bez obaw, nie mam zamiaru nigdy porzucić tego opowiadania, przywiązałam się do niego bardziej, niż do moich poprzednich, więc przywiązuję do niego szczególną uwagę ^^
      Pozdrawiam kochana! <3

      Usuń