Pani Elizabeth weszła do naszego pokoju.
-To jest właśnie Tom, o którym Państwu opowiadałam - wskazała na mnie ręką.
Czekałem, aż przedstawi Billa ale nie doczekałem się.
-O co chodzi? - spytałem po chwili.
-To jest Państwo Trümper.
-I?
-Tom zostajesz adoptowany - powiedziała wprost.
Zamarłem i spojrzałem na Billa łapiąc go mocno za rękę.
-On nigdzie nie idzie! - zaczął krzyczeć.
-Nie zostawię Billa! Nigdzie się stąd nie ruszam!
Bill mocno mnie objął, jakby bał się, że mnie straci. Nie pozwolę na to!
Elizabeth westchnęła ciężko.
-Nie możecie rozdzielić bliźniaków! Nie chcę z Wami iść! - awanturowałem się patrząc z wyrzutem na dyrektorkę domu dziecka.
-Niestety to już załatwione. Jutro rano Państwo Trümper zabierają Cię do domu.
-Nie ma mowy! Wszyscy na głowę upadliście!
Nie mogłem w to uwierzyć. Nienawidziłem rozstawać się z bliźniakiem na pięć minut, a tu jacyś obcy ludzie chcą mnie zabrać i to bez Billa! Całe dzieciństwo czekałem, aż będę pełnoletni i będziemy mogli w końcu zamieszkać w normalnym, rodzinnym domu.
-Mamy syna, ma siedemnaście lat, na pewno się polubicie - powiedziała dziewczyna niepewnie uśmiechając się.
Byli uprzejmi, ale nigdy przez myśl by mi nie przeszło, żeby mówić do nich "mamo" i "tato".
-Nie chcę iść do obcych ludzi! Jeśli chcecie mnie zaadoptować musicie zabrać też Billa.
-Bill niestety musi zostać tutaj - powiedziała zimno dyrektorka.
-Nienawidzę Was! - krzyknąłem wybiegając z pokoju i zamykając się w łazience.
Po kilku sekundach usłyszałem kroki i dobijanie się do drzwi.
-Tom, otwórz - mówił spokojnie Bill.
Wyszedłem powoli z kabiny i ujrzałem szlochającego Billa.
Otarłem mu łzy i przytuliłem mocno do siebie.
Nie wiedziałem nawet, co mu powiedzieć, pierwszy raz nie potrafiłem uspokoić mojego bliźniaka.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedział, co wiedział!
-Nie będzie - pociągnął nosem - nie chcę Cię stracić, rozumiesz? Bez Ciebie sobie nie poradzę. Jesteś częścią mnie.
Nie pierwszy raz mi to mówił. Czułem do brata zupełnie to samo.
-Będziemy utrzymywać stały kontakt - odparłem - nie pozwolą mi tu pewnie przychodzić, więc co jakiś czas będziesz musiał zwiać, żeby się ze mną spotkać.
-Nie dam sobie bez Ciebie rady, od razu mnie złapią.
-Będziesz musiał! - podniosłem lekko głos - dasz sobie radę. Za kilka lat będziemy razem już na zawsze i nikt nas nie rozdzieli.
-Obiecujesz?
-Obiecuję - odpowiedziałem i pocałowałem go w policzek.
Wieczorem, gdy już się spakowałem położyliśmy się spać. Ja w przeciwieństwie do mojego młodszego brata nie mogłem usnąć. Wstałem i po cichu udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i w oczy od razu rzuciła mi się tabliczka czekolady, na którą uśmiechnąłem się lekko. Wziąłem do buzi dwie kostki i popiłem mlekiem delektując się słodyczą. W pewnym momencie usłyszałem, jak ktoś wszedł do kuchni, odwróciłem się jak na komendę i zobaczyłem Elizabeth. Ta kobieta ma u mnie nagrabione. Może trochę głupio to brzmi z ust czternastolatka, ale jeszcze sobie mnie popamięta, wiedziałem to na pewno. Pewnego dnia się zemszczę i zapłaci mi za to. Milczałem unikając z nią kontaktu wzrokowego. Nalała sobie kawy do filiżanki i usiadła naprzeciw mnie.
-Jesteś już spakowany? - zaczęła.
Skinąłem głową nie patrząc jej w oczy.
-Ucieknę - powiedziałem nagle.
-Słucham?
-Ucieknę stamtąd - powtórzyłem.
-Tom..
-Dlaczego mi to robisz, kurwo!?
Nim się obejrzałem Elizabeth uderzyła mnie w policzek. Spojrzałem na nią oniemiały.
-Nigdy już tutaj nie wracaj, gówniarzu! Ograniczę Wasze kontakty z Billem.
-Zdzira.
Zamachnęła się, aby ponownie mnie uderzyć, ale szybko uciekłem do pokoju.
Położyłem się na moim łóżku i próbowałem zasnąć, ale poczułem, jak obok mnie kładzie się Bill. Wsunął się pod moją kołdrę i mocno mnie przytulił.
-Dlaczego oni nas rozdzielają, Tommy? - szepnął mi do ucha.
-Nie wiem, Bill - westchnąłem cicho - kiedyś już nic, ani nikt nas nie rozdzieli, będziemy mieć normalny, rodzinny dom.
-Tom?
-Hm?
-Planujesz mieć dzieci w przyszłości?
Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na niego.
-Nie!
-Dlaczego?
-Bo to do czegoś zobowiązuje. No wiesz, musisz je przewijać, karmić i tak dalej. A Ty chcesz?
-Chyba nie.
-No widzisz.
-Ale mi nie chodzi o obowiązki.
-A o co? -spytałem zdziwiony.
-Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło do dziewczyn. Myślisz, że kiedyś znajdę odpowiednią kobietę, z którą będę mógł założyć rodzinę?
Uśmiechnąłem się na jego słowa.
-Braciszku całe życie przed Tobą, masz dopiero czternaście lat.
-A Ty niby więcej?
-Urodziłem się pierwszy.
-Wielkie mi dziesięć minut!
-Ale to ja jestem tym silniejszym i no cóż, nie ukrywajmy - tym mądrzejszym - odparłem pewnie.
Bill zaśmiał się.
-Cicho, bo ich obudzisz!
-Ty niby jesteś ode mnie mądrzejszy? A kto Ci pomagał rozwiązywać zadania z matmy w piątej klasie?
-Na litość Boską, Bill to było trzy lata temu!
-Pieprzysz.
-To nasza ostatnia noc razem, a my się tu zaraz pozabijamy.
Bill uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, po czym ułożył głowę na mojej klatce piersiowej.
-Dobranoc Tom.
-Dobranoc Bill.
Po kilku minutach oddech Billa stał się płytki, zasnął. Ja natomiast jeszcze chwilę rozmyślałem gapiąc się w sufit. Najgorsze jest to, że gdy Bill będzie w tarapatach ja nie będę mógł mu pomóc.
C.D.N.
-Będziemy utrzymywać stały kontakt - odparłem - nie pozwolą mi tu pewnie przychodzić, więc co jakiś czas będziesz musiał zwiać, żeby się ze mną spotkać.
-Nie dam sobie bez Ciebie rady, od razu mnie złapią.
-Będziesz musiał! - podniosłem lekko głos - dasz sobie radę. Za kilka lat będziemy razem już na zawsze i nikt nas nie rozdzieli.
-Obiecujesz?
-Obiecuję - odpowiedziałem i pocałowałem go w policzek.
Wieczorem, gdy już się spakowałem położyliśmy się spać. Ja w przeciwieństwie do mojego młodszego brata nie mogłem usnąć. Wstałem i po cichu udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i w oczy od razu rzuciła mi się tabliczka czekolady, na którą uśmiechnąłem się lekko. Wziąłem do buzi dwie kostki i popiłem mlekiem delektując się słodyczą. W pewnym momencie usłyszałem, jak ktoś wszedł do kuchni, odwróciłem się jak na komendę i zobaczyłem Elizabeth. Ta kobieta ma u mnie nagrabione. Może trochę głupio to brzmi z ust czternastolatka, ale jeszcze sobie mnie popamięta, wiedziałem to na pewno. Pewnego dnia się zemszczę i zapłaci mi za to. Milczałem unikając z nią kontaktu wzrokowego. Nalała sobie kawy do filiżanki i usiadła naprzeciw mnie.
-Jesteś już spakowany? - zaczęła.
Skinąłem głową nie patrząc jej w oczy.
-Ucieknę - powiedziałem nagle.
-Słucham?
-Ucieknę stamtąd - powtórzyłem.
-Tom..
-Dlaczego mi to robisz, kurwo!?
Nim się obejrzałem Elizabeth uderzyła mnie w policzek. Spojrzałem na nią oniemiały.
-Nigdy już tutaj nie wracaj, gówniarzu! Ograniczę Wasze kontakty z Billem.
-Zdzira.
Zamachnęła się, aby ponownie mnie uderzyć, ale szybko uciekłem do pokoju.
Położyłem się na moim łóżku i próbowałem zasnąć, ale poczułem, jak obok mnie kładzie się Bill. Wsunął się pod moją kołdrę i mocno mnie przytulił.
-Dlaczego oni nas rozdzielają, Tommy? - szepnął mi do ucha.
-Nie wiem, Bill - westchnąłem cicho - kiedyś już nic, ani nikt nas nie rozdzieli, będziemy mieć normalny, rodzinny dom.
-Tom?
-Hm?
-Planujesz mieć dzieci w przyszłości?
Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na niego.
-Nie!
-Dlaczego?
-Bo to do czegoś zobowiązuje. No wiesz, musisz je przewijać, karmić i tak dalej. A Ty chcesz?
-Chyba nie.
-No widzisz.
-Ale mi nie chodzi o obowiązki.
-A o co? -spytałem zdziwiony.
-Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło do dziewczyn. Myślisz, że kiedyś znajdę odpowiednią kobietę, z którą będę mógł założyć rodzinę?
Uśmiechnąłem się na jego słowa.
-Braciszku całe życie przed Tobą, masz dopiero czternaście lat.
-A Ty niby więcej?
-Urodziłem się pierwszy.
-Wielkie mi dziesięć minut!
-Ale to ja jestem tym silniejszym i no cóż, nie ukrywajmy - tym mądrzejszym - odparłem pewnie.
Bill zaśmiał się.
-Cicho, bo ich obudzisz!
-Ty niby jesteś ode mnie mądrzejszy? A kto Ci pomagał rozwiązywać zadania z matmy w piątej klasie?
-Na litość Boską, Bill to było trzy lata temu!
-Pieprzysz.
-To nasza ostatnia noc razem, a my się tu zaraz pozabijamy.
Bill uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, po czym ułożył głowę na mojej klatce piersiowej.
-Dobranoc Tom.
-Dobranoc Bill.
Po kilku minutach oddech Billa stał się płytki, zasnął. Ja natomiast jeszcze chwilę rozmyślałem gapiąc się w sufit. Najgorsze jest to, że gdy Bill będzie w tarapatach ja nie będę mógł mu pomóc.
C.D.N.
Nieee ja chcę więcej!!! Błagam pisz szybko następną część bo juz nie moge się doczekać :)
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem :3
Kiruś <3