niedziela, 19 kwietnia 2015

1. Ich Bin Nicht Ich

A o to i pierwszy odcinek. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zostawcie po sobie, proszę jakiś ślad, żebym wiedziała, czy pisać dalej, czy raczej wybić to sobie z głowy. Miłego czytania ;)

Rozdział pierwszy

Dziś obudziłem się dość wcześnie rano, a to za sprawą budzika, który o dziwo nie obudził dziś Toma. Czeka nas pracowity dzień, mamy dzisiaj koncert, a ja muszę wyglądać lepiej, niż zwykle, dlatego jestem zmuszony wstawać o tak kosmicznych porach, kiedy reszta jeszcze śpi i nie martwi się o to, czy wyjdą im paznokcie i czy zdążą się pomalować i zrobić sobie idealną fryzurę. Oni twierdzą, że to nie powinien być problem facetów, a co oni tam wiedzą! Wstałem i przeciągnąłem się leniwie spoglądając na Toma u mego boku. Uśmiechnąłem się, jak zobaczyłem kilkanaście pustych paczek po chrupkach i pudełek po pizzy porozrzucanych po podłodze i dwa puste kieliszki po winie na stoliku, w naszym pokoju hotelowym. Wczoraj postanowiliśmy zrobić sobie maraton filmowy i przy okazji trochę wypić, tym razem naprawdę trochę, tylko po lampce czerwonego, najdroższego wina. Tom nie ma mocnej głowy do alkoholu i uparł się wczoraj, że będzie spał ze mną, bo boi się spać sam po tych wszystkich horrorach i obawia się, że pożre go potwór z szafy. W sumie nie było to nic dziwnego w naszym przypadku, często prosiłem go o to, żeby był przy mnie, kiedy tego potrzebowałem. Spojrzałem na Toma i pogłaskałem go po twarzy, a on jak na komendę obudził się i podparł na łokciach.

 -Co jest? - spytał zaspany.
 -Wybacz, nie chciałem Cię obudzić. Tak słodko wyglądasz, gdy śpisz.
 -Która godzina? - spytał ziewając.
 -Piąta.
 -Tak wcześnie? - jęknął zakrywając twarz poduszką.
 -Wiesz, ile czasu potrzebuję, żaby zrobić sobie perfekcyjne smokey eyes? - spojrzał na mnie z politowaniem. 
 -Wyglądasz lepiej bez tych wszystkich kosmetyków. W makijażu wyglądasz, jak kobieta.
 -Nie obchodzi mnie, że do kogoś nie dociera, że jestem mężczyzną. 
 -Prawdziwy facet nie powinien wydawać tyle kasy na kosmetyki i cotygodniowy manicure.
 -Paznokcie! Tom, przestań mnie zagadywać, do jasnej cholery! Przez Ciebie się nie wyrobię! - westchnął i okrył się kołdrą.

Miałem już dosyć ukrywania tego, co czuję do Toma. Zamierzałem mu powiedzieć, ale za każdym razem, jak już miałem to zrobić to dosłownie strach mnie zżerał. Strach, że mnie odrzuci, wyśmieje, a potem zostawi i nigdy nie wróci. Tak więc starałem się dzisiaj skupić na koncercie.
Poszedłem do łazienki, umyłem się, zrobiłem znakomity makijaż i ułożyłem fryzurę. Tom wszedł do łazienki zaraz po mnie. Później razem zeszliśmy na stołówkę, na śniadanie. Przy stole siedzieli już chłopaki.

 -Dzień dobry - przywitałem się z wielkim bananem na twarzy na widok pyszności na stole.

 -Dzień dobry - odpowiedzieli jednocześnie - jak się czujecie po wczorajszym wieczorze? 
 -A jak mamy się czuć? Wypiliśmy tylko po jednym kieliszku.
 -To nie możliwe - parsknął śmiechem Georg.
 -Powiedział pijak! - zażartowałem i pokazałem mu język.
 -Wy nie potraficie się dobrze bawić bez alkoholu - stwierdził.
 -Ja potrafię, problem w tym, że Tomi ma słabą głowę do alkoholu i... - chciałem opowiedzieć im wczorajszą historię, ale Tom zakrył mi usta ręką.
 -Siedź cicho! - szarpałem się, ale nie dał za wygraną - zaraz zacznę Cię łaskotać! - powiedział i zaczął mnie drażnić, a ja błagalnym głosem prosiłem, by przestał, jednak nic nawet nie zrozumiał.
 -Zachowujecie się, jak dzieci - stwierdził Gustav.
 -Toom! - ugryzłem go, a on jęknął z bólu i w końcu wypuścił mnie ze swojego objęcia - tak więc Tom po wczorajszych horrorach bał się spać sam i powiedział, że usłyszał coś w szafie i, że zaraz jakiś potwór przyjdzie go zjeść - chłopaki parsknęli śmiechem.
 -Ja pieprzę, Tom! Zaczynam wątpić w to, że wypiłeś tylko jeden kieliszek - powiedział Geo nadal się śmiejąc.
 -Rzeczywiście bardzo zabawne - powiedział ironicznie obrażony Tom.

Po śniadaniu udaliśmy się do tourbusu i pojechaliśmy zagrać koncert. Mimo stresu wszystko szło po naszej myśli. 
Wróciliśmy wieczorem bardzo zmęczeni, więc każdy udał się do swojego pokoju hotelowego. Usiadłem z Tomem na kanapie i włączyłem coś w tv. Obserwowałem go, aż po jakimś czasie w końcu to zauważył.

 -Tom? - położyłem głowę na jego ramieniu.
 -Hm? 
 -Kochasz mnie? - popatrzyłem na niego.
 -To chyba oczywiste, a dlaczego pytasz?
 -A jak bardzo?
 -Bardzo.
 -Bardzo, bardzo?
 -Bardzo, bardzo, jak bliźniaka.
 -Mhm. - znów położyłem się na nim i zacząłem ponownie gapić się bezsensownie na głupie kanały w telewizji.
Było już późno, więc zaraz poszliśmy spać.
Rano, o 6.00 obudził mnie Tom. Byłem pełen energii, co bardzo rzadko się zdarza. Wykonałem poranną toaletę i gdy wychodziłem z łazienki zerknąłem na siedzącego na łóżku Toma. Podszedłem do niego i spojrzałem mu w oczy.

 -Tom, muszę Ci coś powiedzieć.
 -Co jest? 
 -Kocham Cię - serce zaczęło mi walić, jednak ulżyłem sobie w końcu mówiąc prawdę.
 -Wiem, ja Ciebie też - uśmiechnął się.
 -Nie jak brata - sprostowałem.

Tom patrzył przez chwilę na mnie i nad czymś głęboko się zastanawiał.

 -Źle się czujesz? Ćpałeś coś dzisiaj, czy co? - przyłożył rękę do mojego czoła. 
 -Mówię na poważnie - odepchnąłem go od siebie.
 -Bill, co Ty pierdolisz?
 -Prawdę! A Ty tego do mnie nie czujesz?
 -Jakoś nie, wiesz! - wyciągnął z szuflady paczkę fajek i odpalił jedną zaciągając się dymem.
 -Czemu się zdenerwowałeś?

Prychnął.

 -Mój bliźniak właśnie oznajmił mi, że mnie kocha - powiedział chyba sam do siebie, jakby nie mógł w to uwierzyć.
 -I ten bliźniak wie, że Ty też go kochasz.
 -Odwaliło Ci do reszty, czy sobie żarty robisz? - zmarszczył brwi i spojrzał na mnie. Zabrałem mu papierosa i zaciągnąłem się nim. Uśmiechnąłem się. 
 -Kochasz mnie? - zapytałem.
 -To jasne, że kocham. Ale nie w ten sposób, do jasnej cholery!
 -Nie denerwuj się tak, Tomi.
 -Zwariowałeś? - spojrzał na mnie, jak na idiotę, marszcząc przy tym brwi.
 -Z miłości.
 -Czy Ty siebie słyszysz? Ogarnij się. Masz godzinę na spakowanie się, idę do Georga, przyjdź po mnie, jak już skończysz - odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Jego słowa mnie zabolały, właśnie tego się obawiałem, zanim wyznałem mu miłość, ale postanowiłem, że nie poddam się, Tom jest moim bliźniakiem i ma takie same myśli, jak ja. Dam mu czas na przemyślenie tego, ale później nie będzie już odwrotu. Zdenerwował się, bo czuje do mnie dokładnie to samo, ale nie chce się do tego przyznać. 
Za czterdzieści minut byłem już spakowany. Nie zamierzałem nawet iść po brata, po prostu wziąłem walizki i zszedłem na dół, po drodze łamiąc paznokieć, po prostu super.
Na chłopaków czekałem w busie, po około pięciu minutach doszli do mnie.

 -Miałeś po mnie przyjść - odparł Tom siadając obok mnie.

 -Jakoś dałem sobie radę - złożyłem ręce na piersi.

Tom podniósł brwi i głęboko westchnął.

 -Teraz będziesz fochy strzelał?
 -Tak - posłałem mu mordercze spojrzenie.
 -Świetnie, w takim razie możesz się do mnie nie odzywać. Jesteś jakiś pojebany, naprawdę myślałeś, że ja...

Nie chciało mi się tego dalej słuchać. Wstałem i wyszedłem z busa. Gdy znalazłem się za jakimiś budynkami Tom nagle pojawił się, złapał moje nadgarstki i przycisnął do ściany.

 -Tom, puszczaj mnie natychmiast, Ty idioto - krzyczałem i szarpałem się.

 -Zrozum to wreszcie, to nie miałoby przyszłości. Brat z bratem? To jest chore, Bill. Nie chcę więcej o tym słyszeć.
 -Co Cię powstrzymuje?
 -Moralność?

Prychnąłem.

 -Tylko to?
 -Wolę kobiety. Wystarczająco powodów?

Po moich policzkach zaczęły spływać słone krople. Starałem się być twardym, ale czułem się zbyt zażenowany i przygnębiony, by dalej udawać, że jego słowa spłynęły po mnie, jak po kaczce. Tom spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował w policzek.

 -Wracajmy już, tylko proszę Cię, nie wracajmy do tego tematu już nigdy - powiedział po cichu i ruszył pociągając mnie lekko za sobą.

 -Wszystko w porządku? - spytał Georg, jak już byliśmy w tourbusie.
 -Daj mu spokój - Tom odpowiedział za mnie.
 -Co z nimi? Obrażeni na nas, czy na siebie?
 -Nie mów, że nie przywykłeś do ich kłótni - prychnął Gustav - gdy oni się kłócą, kłóci się też cały zespół.
  
Gdy byliśmy już na miejscu Tom mnie obudził. Georg i Gustav wysiedli wcześniej, czego nie zauważyłem, bo po prostu usnąłem.

 -Bill, wstawaj, jesteśmy już w domu - mówił po cichu Tom łagodnie mnie budząc i gładząc po ramieniu.

Otworzyłem powoli oczy i odsunąłem się od brata.

 -Co jest? - uniósł brwi.
 -Nie odzywaj się do mnie - nakazałem.
 -A to jest zakazane? Nie mogę się już nawet odezwać do mojego brata? 

Wzruszyłem ramionami i wymijając dredziarza wziąłem się za walizki. Sprawiło mi to nie mały problem, były cholernie ciężkie, i wydawały się być większe, ode mnie. Próbowałem udawać, że świetnie sobie radzę, co mi raczej nie wyszło, ponieważ w pewnym momencie potknąłem się o jedną i upadłem prosto na tyłek.

 -Daj to - Tom podszedł do mnie i zabrał ode mnie bagaż.
 -Sam sobie dam radę! - tupnąłem nogą, jak małe dziecko.
 -Nie kłóć się ze mną i biegnij do domu. Z tego, co widzę to pada, a nie chcesz chyba zmoknąć i zepsuć tej swojej idealnej fryzurki, co? 
 -Nie traktuj mnie, jak dziecko, Tom. Będę robił, co mi się podoba!

Tom uśmiechnął się.

 -Ale starszy jestem ja.
 -Nie potrzebuję Cię - odwróciłem się na pięcie i odszedłem.

Tom cicho westchnął, a ja wyszedłem z tourbusa i zerknąłem na zegarek, dopiero osiemnasta, postanowiłem jeszcze skoczyć po alkohol i fajki.

****
Przekręciłem klamkę i wszedłem do domu. Tom siedział na kanapie i oglądał coś w telewizji. Odchylił głowę i spojrzał na mnie.

 -Dlaczego nie powiedziałeś mi, że wychodzisz? - spytał od razu. 

Wzruszyłem ramionami i ruszyłem do swojego pokoju, kiedy Tom mnie zatrzymał i zagrodził mi drogę.

 -Rozmawiam z Tobą jeszcze.
 -Może dlatego, że jestem dorosły i mogę sobie wychodzić, kiedy mi się tylko podoba i nie muszę pytać Cię o zgodę?
 -Ale wypadałoby mnie o tym poinformować.
 -A obchodzę Cię chociaż trochę?
 -No z tego co wiem, to jesteś moim bratem i...
 -Gratuluję inteligencji - przerwałem bratu.
 -Obchodzisz mnie, nawet bardziej, niż Ci się zdaje. Przestań się już na mnie złościć. Nie możemy żyć, tak jak dawniej? 
 -Tak, jak dawniej, czyli? - zmarszczyłem brwi. 
 -Jak bracia, zwykłe rodzeństwo, rozumiesz?

Zbliżyłem się do Toma, który zaczął się powoli cofać, ale na jego nieszczęście za nami była ściana.

 -Co Ty robisz? - zrobił wielkie oczy.
 -Przecież Ci się podoba - odpowiedziałem.

Przejechałem palcem wskazującym po całym jego torsie zniżając się coraz niżej. Widziałem, że sprawiam mu przyjemność, a to dało mi satysfakcję. Zdjąłem z niego koszulkę i rzuciłem gdzieś w kąt. Spragnieni siebie powędrowaliśmy na górę, do naszego pokoju. Popchnąłem niecierpliwie Toma na moje łóżko, położyłem się na nim i zacząłem całować, zaczynając od lekkich muśnięć, kończąc na namiętnych pocałunkach. Pozbyłem się spodni Toma rzucając je na podłogę, obserwując cały czas jego reakcję. Wziąłem do ręki jego członka, na co aż się wzdrygnął i zacząłem pospiesznie go masturbować. Na początku był spięty, ale z czasem się przyzwyczaił i dał ponieść się przyjemności. Gdy doszedł, jęcząc cichutko, położyłem się na nim tuląc mocno, a on powoli dochodząc do siebie, oddychając jeszcze głośno i szybko, pocałował mnie w czoło. Zmęczeni po całym dniu usnęliśmy w swoich objęciach.

 -Halo, chłopcy? - usłyszałem wchodzącą po schodach mamę i zacząłem szturchać Toma, który przewrócił się na drugi bok. Mama była już coraz bliżej, a ja nawet nie byłem w stanie go obudzić. Bez zastanowienia zrzuciłem go z łóżka.
Tom runął na podłogę i zaczął rozmasowywać bolącą kostkę, ja natomiast leżałem podparty na łokciach z otwartymi szeroko oczami. Zapomnieliśmy, że miała dzisiaj wrócić.
 -Co to jest? - spytała pokazując moją siatkę z alkoholem. Nawet się z nami nie przywitała i zaczęła robić aferę, cała Simone.
 -Whiskey, nie widzisz? - odpowiedziałem.
 -Aż tyle?
 -Georg i Gustav mieli do nas przyjść, ale coś im wypadło - skłamałem, bo tak naprawdę miałem wczoraj ochotę porządnie się upić i obejrzeć jakiś dobry film, żeby zapomnieć o Tomie.
 -Tom, dlaczego leżysz na podłodze? - zapytała, jakby dopiero teraz to zauważyła.
 -Chyba lunatykowałem w nocy - podrapał się po czole, a ja odwróciłem głowę ledwo powstrzymując się od śmiechu - ale śmieszne - uderzył mnie pięścią w ramię.

Simone westchnęła i wyszła z pokoju.
Wyciągnąłem otwieracz do butelek z szuflady i otworzyłem whiskey, po czy wziąłem łyk napoju.

 -Oszalałeś? - podszedł do mnie i zabrał mi butelkę.
 -O co Ci chodzi? Oddaj - wyciągnąłem rękę w jego stronę czekając, aż odda mi butelkę.
 -Tak z rana, debilu? - cofnął się i schował ją za plecami.
 -Oj Tomi, wyluzuj trochę - zbliżyłem się do niego.
 -Odejdź ode mnie - skrzywił się.
 -Jeszcze wczoraj byłeś taki podniecony.
 -Przestań, to co się wczoraj stało nie powinno się w ogóle wydarzyć! To był pierwszy i ostatni raz - oznajmił stanowczo.
 -Ale Ci się przecież podobało! W czym widzisz problem?
 -Pomyślmy - udał zamyślonego - może w tym, że jesteś moim pieprzonym bratem, hm? - teraz to Tom wziął porządnego łyka alkoholu.
 -Tak z rana debilu? - odgryzłem się.
 -Widzisz, do czego mnie doprowadzasz? - zwalił winę na mnie, a ja przewróciłem oczami.
 -Gdybyś nie chciał, to byś się bronił, przecież jesteś silniejszy ode mnie - wzruszyłem ramionami.
 -I czasem żałuję, że tego nie wykorzystuję - burknął pod nosem.
 -Nienawidzę Cię.

Tom podszedł do mnie i złapał mocno za nadgarstki przyciskając do ściany. Uśmiechnąłem się tylko i podnosząc jedną brew spojrzałem mu z oczy.

 -Nie mów tak nigdy więcej.
 -Bo co mi zrobisz? Pobijesz mnie? - prychnąłem.
 -Nigdy nie podniósłbym na Ciebie ręki, chodź czasami naprawdę mam na to ochotę - wyszczerzył się.
 -Na co masz jeszcze ochotę? - mrugnąłem zalotnie oplatając ręce na jego szyi.
 -Na pewno nie na to, co Ty. 
 -Ale o czym Ty mówisz? - spytałem głupio, chociaż oboje wiedzieliśmy, co mi chodziło po głowie.
 -Dobrze wiesz, o czym. Bill, to kazirodztwo, zdajesz sobie z tego sprawę?
 -Ale kogo to obchodzi? To będzie nasza tajemnica.
 -Jak Ty to sobie wyobrażasz, Bill? Seks z własnym bratem?
 -Przecież dzieci z tego nie będzie - pokręciłem głową ze zdumienia - a jakbyś chociaż na chwilę zapomniał, że jestem Twoim bratem?
 -Ja nie jestem gejem, Bill.
 -Jak nie? - zdziwiłem się - jednak w jakiś sposób Cię pociągam, sądząc po tym, jak szybko Ci wczoraj stanął, gdy zacząłem Cię dotykać.
 -Ale Ty wyglądasz, jak kobieta - walnął.
 -Nie, no dzięki Tom.
 -I może trochę mnie to pociąga, dobrze wiesz, jaki jestem w tych sprawach i nie zaszkodzi czasem spróbować czegoś nowego, ale obrzydza mnie fakt, że zrobiłbym to z własnym bratem.
 -Nie ciekawi Cię, jak to jest z mężczyzną? Jesteśmy identyczni, pewnie mamy te same słabości i czułe punkty. Dam Ci to, czego nie dała Ci żadna kobieta do tej pory. Przemyśl to chociaż.
 -Może i przemyślę, ale to, co zaszło między nami zostanie naszą tajemnicą, dobrze? - szepnął mi wprost do ucha.

Przytaknąłem, po czym Tom musnął delikatnie moje usta i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego nie odzywając się nawet słowem.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz